To dzisiaj jest ten długo wyczekiwany dzień- oczywiście jak to w życiu bywa, tylko w teorii. Na dzisiaj mam wyznaczony termin porodu- jednakże tak naprawdę nic go nie zapowiada. Niby mam od jakiegoś czasu jakieś pobolewania, rwania, ucisk- ale po jakimś czasie, kąpieli, czy zmianie pozycji po prostu przechodzi. Niby opadł mi trochę brzuch- oczywiście nie według każdego, a wiecie, że przecież inni wiedzą lepiej- no ale co z tego :p A tak poza tym... żadnego czopa, albo chociaż jakiejś jego części nie widzę. Ani kawałka skrzepu krwi ze skracającej się szyjki macicy. No dosłownie nic- a coś tam chyba się musi jednak pojawić jak się zaczyna. Aha i wody... też mi nie odeszły, ba nawet się nie sączą :D
Co nie zmienia faktu, że chciałabym już jak najszybciej urodzić. No bo po co czekać? No na co? :p Neli nie możemy się już doczekać z całego serca...a ból, sam poród... tak czy siak mnie to czeka, więc chyba lepiej wcześniej, niż później mieć to z głowy ;) No i wymyślam... przecież chyba są jakieś naturalne sposoby, które wspomogą szybszy poród, dadzą znać dziecku, że to już teraz, że już czas. Nie, tylko nie mówcie mi proszę, że mam przecież w rezerwie jeszcze te 2 tygodnie...nie biorę w ogóle takiej opcji pod uwagę...lalalala...nie słucham :)
No i coś Wam powiem. Doradców miałam wielu- począwszy od lekarza prowadzącego, lekarzy koleżanek, koleżanek, sąsiadek, rodziny, no i oczywiście nie omieszkałam poszperać w naszym wszechwiedzącym internecie. I co spytacie? Po pierwsze spacery, najlepiej długie- nie działa. Po drugie jakiś wysiłek- myłam w tym tygodniu okna, wieszałam firanki, sprzątałam, prałam, gotowałam- nie działa. Po trzecie maraton po schodach- nie powiem, żebym spędziła na mojej klatce schodowej chociażby godzinę albo pół, ale też próbowałam- nie działa. Po czwarte gorąca kąpiel/prysznic- nie położyłam się w wannie plackiem, w gorącej wodzie, z której wyłaniałaby się tylko moja głowa, ale codziennie biorę ciepły prysznic- może robię coś źle, ale też nie działa. Po piąte- seks( jak nazwał to nawet mój bezpośredni lekarz- ostre bzykanko)- hmmm... taaak to jest właśnie ta rzeczy, której pragnę teraz na samym końcu najbardziej. Codziennie marzę tylko o tym, żeby wbić się w tym stanie w seksowny gorset i pończoszki i uprawiać mniej lub bardziej wymagającą gimnastykę. No sorry jak dla mnie już na dzień dzisiejszy odpada, więc nie wiem czy pomaga- ponoć niby tak- tylko jak to wcielić w życie :p Więcej pomysłów nie mam albo nie pamiętam, za wszystkie serdecznie przepraszam ;) 

Prawda jest chyba jednak taka, że to dzieciątko, które wygodnie ulokowało się w naszym brzuszku samo wie kiedy...kiedy jest ten moment...i kiedy ma zacząć akcję ;) 

No chyba, że Wy mi pomożecie? Znacie jeszcze jakiś patent, o którym ja głupia i nieprzygotowana do lekcji nie wiem?;)


Aha no i żeby nie było, że ściemniam i leżę plackiem... Zdjęcie z wczoraj- akurat sprzątałam w pokoju Neli ;)




Nadal w dwupaku... Patrycja ;)
A teraz coś co lubimy najbardziej- prezenty;) Chociaż tak naprawdę to tylko miły dodatek, bo sama obecność wśród tylu fantastycznych osób była dla mnie największym z możliwych prezentów.



To co udało mi się wylosować podczas loterii widzieliście już w poprzednim poście, a teraz czas pokazać Wam jak zadbali o nas sponsorzy. Właśnie to znalazło się w naszych mega torbach od nich:














Plakat by Daria z Hej Misiek



Patronaty : 



Sponsorzy :



Dzięki sponsorom mamy co czytać, dzięki czemu się uczyć, mamy czym się bawić i czym pielęgnować ciało. Czegóż chcieć więcej.
Dziękujemy:))



Natomiast dzięki blogującym koleżankom przyjechały ze mną do domu jeszcze takie cudeńka(pomponik już zdobi pokój, a opaski czekają na Nelę;)):










Jeszcze raz gorąco dziękuję organizatorkom, uczestniczkom i sponsorom. To był miło spędzony czas. 
Mam nadzieję, że do zobaczenia kolejnym Blogowym WOW:)


Patrycja;)
Jak dla mnie recenzją samą w sobie powinna być już nazwa spotkania...Ale tak dobrze to nie ma...Muszę podzielić się z Wami swoimi wrażeniami trochę bardziej szczegółowo;)



Zacznijmy jednak od początku. Spotkanie odbyło się w sobotę 24.05.2014, ale o tym, że i ja będę jedną z uczestniczek dowiedziałam się dosłownie chwilę wcześniej, bo w czwartek wieczorem. Także przyznacie, że dość późno,wręcz ostatnim rzutem na taśmę;) Z tego miejsca bardzo dziękuję organizatorkom Paulinie i Martynie za to, że umożliwiły mi poznanie tylu świetnych osób i uczestnictwo w spotkaniu. Mimo, że jestem nowicjuszką w całej tak zwanej blogosferze i nie mogę się pochwalić imponującą liczbą lajków na fb, czy przeogromną liczbą wyświetleń bloga- a przecież na samym starcie to był jeden z wyznaczników. Chociaż jestem dumna z tych czytelników, których sympatię i zainteresowanie już sobie zaskarbiłam:) Jak możecie się domyślać stres był ogromny- nie udało mi się zapoznać ze wszystkimi blogami przed spotkaniem, ale starałam się te braki nadrobić osobiście na spotkaniu;)Zaległości nadrabiam do teraz, ale myślę, że kolejne spotkania będą pretekstem do dalszego pogłębiania i nawiązywania znajomości;)

Ale jak zwykle zboczyłam z tematu. Wracając do naszego spotkania. Na blogowe WOW stawiłam się punktualnie na 12:00 do Park Hotelu w Bydgoszczy. Mimo, że jestem mieszkanką tegoż właśnie miasta nie miałam jakoś okazji być tam nigdy wcześniej. I bardzo miło się rozczarowałam. Całkiem przyjemne miejsce na wszelakiego rodzaju spotkania, okazje i inicjatywy.I co najważniejsze przy naszym spotkaniu- w pełni przystosowane na przyjęcie małych gości. Co zresztą widać na załączonych obrazkach:)






Na wejściu przywitała mnie od razu jedna z organizatorek- Paulina- wręczając mi także mega wielką torbę prezentów od sponsorów( a co w tej torbie dowiedziecie się w drugiej części relacji). Nie dość, że miłe przyjęcie to jeszcze worek pełen skarbów- no super pomyślałam:) Troszkę speszona(nie znając nikogo oprócz poznanej chwilę wcześniej Pauliny) podążałam w głąb sali poznać resztę blogerek. 






I tak zaczęło się stopniowe poznawanie- nie odczułam tego, że jestem "nowa", za co bardzo wszystkim dziękuję. Tak więc po kolei i stopniowo delektowałam się nowymi znajomościami i rozpływałam nad maluchami. Na pierwszy rzut nie mogę nie wspomnieć o Poli- najmłodszej uczestniczce- córce Alicji:) Zakochałam się od razu:) Tym bardziej, ze na dniach sama spodziewam się córki:) Poznałam także siostrę Alicji- Patrycję, która była jednocześnie fotografem całego spotkania( jej piękne zdjęcia to te opatrzone logo Blogowe wow- możecie ją znaleźć klikając tutaj). A nóż może będę miała w przyszłości przyjemność powierzyć jej przed obiektyw moją córcię, bo zdjęcia przyznacie robi piękne:)  





Przyjazną dłoń podały mi także Marta- mama Zosi, której towarzyszył także przesłodki synek, Bożena,która przygotowała dla naszych dziewczynek przecudne opaski(bardzo dziękuję, czekają w domku na Nelę)i Agnieszka- mama Wronka, która to uraczyła nas cudnymi pomponikami z okazji 1 urodzin jej synka(instrukcja diy na jej blogu). Na pewno było nas w tym gronie "poznających się" o wiele więcej, więc wybaczcie mi proszę z góry, że o Was tu nie wspomniałam, ale same wiecie jak wszystko szybko się działo i ilu było uczestników. Jednak na pewno było mi bardzo miło, że Was poznałam;)





Czekając na obiadek w międzyczasie rozmawialiśmy. Oczywistym wydaje się sytuacja,że poskupialiśmy się w kilku grupkach, co nieuniknione w tak licznym gronie, a także rozmawialiśmy z osobami, które siedziały obok nas. Ja miałam okazję siedzieć obok Marysi i Kuby, z którymi spędziłam miło czas, tym bardziej, że ich bloga śledzę od dawna. Dołączyła się później do nas także Mamiczka. Bardzo kontaktowa i sympatyczna osóbka- w przecudnej koszulce:)Udało mi się także zamienić( w przerwie nad opieką nad synkami;)) parę słów z Agnieszką- było naprawdę sympatycznie, a staż blogowy Agnieszki naprawdę robi wrażenie:)





Podawanie obiadu troszkę rozciągnęło się w czasie, chociaż ja nie mogę narzekać bo swoją porcję dostałam w ekspresowym tempie. Muszę jednak przyznać, iż mimo, że mi smakowało nie dałam rady zjeść nawet połowy- upał, ściśnięty żołądek pod koniec ciąży i moc emocji zrobiły swoje;)



 



Po obiedzie odbyła się loteria, z której to całkowity dochód przeznaczony został na 3 chorych dzieciaczków. Fajna inicjatywa i super, że każdy z nas chociaż w małym stopniu mógł się przyczynić do pomocy. Ja wykupiłam 3 losy, po jednym na każde dziecko.








A co zdołałam szczęśliwie wylosować?;) Spójrzcie same:



1) KROPLE + KWAS FOLIOWY - INFAVIT BABY


2) "DOM PRZY ULICY ZWYCZAJNEJ"- WYDAWNICTWO IMPULS OFICYNA


3) PŁYTA "PRZEBOJE W RAJTUZACH"- LULEK.TV


Jako przyszłej młodej mamie wszystkie 3 wylosowane upominki bardzo przypadły do gustu:) Będzie co czytać, przy czym tańczyć z maluchem, i czym go suplementować( w moim przypadku ją):)


Na nudę nie pozwoliły także 3 wystąpienia:
- Pani Ani ze Szkoły Rodzenia VITA- która przybliżała nam jak ważną rolę książki odgrywają w życiu dziecka, już w łonie matki




- Klaudii z Dziecinnych Rewolucji- która przybliżała nam problem świadomości na tematy współżycia i antykoncepcji wśród naprawdę młodych ludzi, celem podjęcia finalnie wspólnej inicjatywy, która pozwoli z tym problemem walczyć




- Wioli z Mama Bloguje- która przybliżała nam sekrety pozycjonowania stron, za co bardzo dziękujemy




Na koniec dzięki Patrycji były fotki do akcji "parentingi rulez", i pamiątkowe zbiorowe:)






Żal było wszystkich żegnać, jednakże mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się spotkać:))


Na koniec przede wszystkim wielkie podziękowania dla organizatorek, uczestniczek za cudowną i przyjazną atmosferę, a także sponsorom za ogrom podarunków :) !!!
Było naprawdę super!!! <3




Plakaty by Daria z Hej Misiek.



Lista uczestników:



  • www.paulinakwiatkowska.pl (organizatorka)
  • www.recenzje-kiti.blogspot.com (organizatorka)
  • www.czymzajacmalucha.pl
  • www.oczekujac.pl
  • www.bryndalskiswiat.blogspot.com
  • www.mama-ka.blogspot.com
  • www.mama-trojki.blogspot.com 
  • www.moje-szczescia-trzy.blogspot.com
  • www.mama-bloguje.com
  • www.zosinkowy.blog.pl
  • www.wronek.pl
  • www.projektlondyn2014.pl
  • www.yllla-cowgowiepiszczy.blogspot.com
  • www.yosoymorena.pl
  • www.dziendobrypani.blogspot.com
  • www.mamalla.blogspot.com
  • www.matka-pod-napieciem.blogspot.com
  • www.porady-mamy.pl
  • www.lilia.celes.ayz.pl/blog
  • www.swiatszymka.blogspot.com
  • www.dziecinnerewolucje.wordpress.com
  • www.farma-zony.blogspot.com
  • www.skrawkimoichmysli.pl
  • www.karlitka.blogspot.com
  • www.przewijak.es
  • www.szyszunie.pl
  • www.niepolka.blogspot.com/
  • www.mamailaura.blogspot.com
  • www.mamamniejzapracowana.pl
  • www.kahlan84.blogspot.com 
  • www.taknieidealni.blogspot.com


    Przyznam szczerze, iż myślałam, że przywitam ten dzień już jako "pełnoprawna" MAMA(chociaż przyznam Wam, że tak czy siak już się tak czuję, no bo czy to, że noszę w sobie moją córkę nie upoważnia mnie do określania siebie takim pięknym mianem?;)). Po pierwsze tylu ludzi naokoło(jak zwykle wszyscy wiedzą lepiej:p) przepowiadało mi, że urodzę właśnie 26 maja(ewentualnie 27), że aż zaczęłam w to wierzyć;) Poza tym zaczęłam się wczoraj wieczorem dziwnie czuć, to znaczy coś tam bolało, ale inaczej niż zwykle- niestety po jakimś czasie i kąpieli przeszło. Chociaż nie chwalmy dnia przed zachodem słońca...dzień się dopiero zaczął;)
    No ale może dowiem się dzisiaj czegoś więcej na planowanej wizycie u lekarza(2 tygodnie temu byłam wręcz przekonana, że nie dotrwam do kolejnej wizyty). Niestety KTG, które miało odbyć się w weekend nie przybliżyło mi niczego z prostej przyczyny- nie odbyło się. Dowiedzieliśmy się wczoraj, że nastąpiły zmiany w szpitalu, w którym mam zamiar rodzić i KTG jest robione u nich wyłącznie ze skierowania lekarza prowadzącego- dotychczas kobiety po 39 tygodniu ciąży mogły zgłaszać się na to badanie
    bez skierowania. Także dopiero dzisiaj dostanę je od lekarza i jutro z rana ruszam na badanie- chyba, że dzisiejsza wizyta przybierze jakiś nieoczekiwany bieg...w co wątpię:p Co jak co, ale dziecko to ja mam uparte, a zdecydowanie ma za kim takie być;)


    No ale wracając do meritum sprawy;) My Dzień Mamy obchodziliśmy już wczoraj. Odwiedziliśmy moją mamę z małym prezencikiem, a w ramach jej wdzięczności raczyliśmy się pysznych ciachem;) Wiem, że moja mama śledzi to co piszę, więc z tego miejsca jeszcze raz Wszystkiego najlepszego Mamusiu! Życzę Ci żebyś była szczęśliwa, uśmiechnięta i taka Kochana jaka właśnie jesteś. Chciałabym być dla swojej córki takim wsparciem i oparciem, jakim Ty jesteś dla mnie. Dziękuję, że akceptujesz wszystkie moje wybory i jesteś przy mnie mimo wszystko. Kochamy Cię- Nelcia też już wszystkich bardzo bardzo kocha:):*


    Mimo, że każde z tych wielu dobrze nam znanych świąt, które co jakiś czas obchodzimy, robi się trochę komercyjne, to uważam, że zawsze warto w takim dniu na chwilę przystanąć i coś przemyśleć. Bo często zabiegani, zmęczeni, zapracowani, albo leniwi nie mamy na to czasu, czy chęci. Dzień Mamy uważam jednak za szczególnie 
    przepiękny i w tym roku jest dla mnie(z wiadomego względu) tym bardziej szczególny. Dopiero nosząc tego Okruszka w sobie zaczynam patrzyć na wiele spraw inaczej, właśnie jak matka(na pewno po porodzie to będzie jeszcze mocniejsze i wyraźniejsze doznanie). Zaczynam patrzeć jak matka, rozumieć jak matka, czuć jak matka. Bardziej rozumiem moją mamę, moje koleżanki matki. I już nie mogę się doczekać, kiedy usłyszę to słowo pierwszy raz z ust swojej córki. Chyba nie muszę się rozpisywać, bo dobrze wiecie co mam na myśli i jak Wy same czujecie się jako matki.

    Przykro mi tylko, że zdarzają się jeszcze takie przypadki, że są Mamy, które w ogóle na zaszczyt bycia mamą nie zasługują- niestety znam i takie przykłady. Nie wiem jak można nie interesować się własnym dzieckiem. Nie być dla niego oparciem. Nie cieszyć się z jego sukcesów, i nie smucić z porażek. Nie wiem jak można je krzywdzić. Nie wiem jak można szkodzić. Nie wiem jak można nie chcieć mieć z nim kontaktu. Nie wiem jak można nie chcieć uczestniczyć w życiu dziecka- bez względu na to, czy ma 5 czy 35 lat. To znaczy wiem, bo ja mogę wręcz rzec, że z dwojga rodziców mam czynnie tylko, chociaż jak dla mnie aż mamę- ale nadal tego nie rozumiem. I teraz powoli stając się mamą(tak nazwijmy ten stan przed porodem;)) nie rozumiem tego wszystkiego jeszcze bardziej. Każdy jako rodzic ma prawo do szczęścia, do układania sobie życia na nowo, do własnych pasji, do realizowania samego siebie, własnych wyborów- ale uważam, że w tym wszystkim musi być miejsce dla dziecka, mimo wszystko. Jakie by ono nie było, i jakich wyborów by nie dokonywało. Dziecko kocha się bezwarunkowo i mimo wszystko- a przynajmniej tak powinno być.

    Tak więc wszystkie Drogie Mamy- te, które znam, których nie znam, i te które może kiedyś poznam: 
    Życzę Wam, żebyście były dla swoich dzieci oparciem, ostoją , inspiracją i z wzajemnością. Żebyście nigdy nie zaniedbały Waszych relacji z dziećmi, i żeby ta niewidzialna nić Was łącząca towarzyszyła Wam całe życie. Żebyście usłyszały kiedyś od swoich dzieci, że jesteście najlepszymi Mamami na świecie i dziękują Wam za to, że jesteście i jakie jesteście. Wszystkiego najlepszego Mamuśki!!!:*


    A tym kobietom, które starają się o taki Mały Skarb życzę z całego serca, aby Wasze marzenie w końcu się spełniło. Abyście jak nie za rok, to za dwa, czy nawet za kilka trzymały w ramionach córkę/syna i były najszczęśliwszymi Mamami pod słońcem. I głęboko wierzę, że tak będzie. Pamiętajcie: "Nie wolno rezygnować z marzeń tylko dlatego, że wymaga to czasu. Czas i tak minie". Tak więc trzymam za Was mocno kciuki:):*


    Cudownego Dnia Kochane- czujcie się dzisiaj wyjątkowo, bo naprawdę na to zasługujecie <3 <3 <3



    Patrycja;)


    Jest dokładnie 5:10, gdy zaczynam tworzyć ten wpis- parzy mi się już także rumianek. Ale nie myślcie, że udało mi się pospać, aż do tej godziny- co to, to nie. Od dłuższego już czasu mam problemy ze spaniem. Poza budzeniem się kilka razy w nocy na wycieczkę do toalety, zwykle udaje mi się potem zapaść w jakąś drzemkę, ale czasem też nie od razu, gdyż spać nie daje ból podbrzusza(jak na miesiączkę), czy rwanie w udach i pachwinach(i wtedy myśli krążą wokół jednego czy to JUŻ, czy nie- ale wtedy ból mija), bądź paląca i nawet nie do opisania zgaga (jak na przykład dzisiaj). Niestety tak jak ze zgagą względnie radziłam sobie przez całą ciążę: mleko, rumianek, migdały, rennie, gaviscon- to teraz jest już zbyt późno, żeby mogło pomóc cokolwiek. Mój żołądek jest tak ściśnięty, że chyba wszystko co powinno w nim być, jest raczej w moim przełyku i gardle. Tak więc od pewnego czasu moim standardem jest "spanie" do 4:30-5:30, późniejsze godziny haczą raczej o luksus. 
    Wkurzam się, więc jak słyszę: "Wyśpij się na zapas", "Odpoczywaj póki możesz" i, że w ogóle teraz jest super... Nie właśnie, że nie jest. Wiem, że każda kobieta znosi wszystko inaczej i ma inne dolegliwości, ale u mnie jest akurat tak. I tak jak całą ciążę nie mogę generalnie narzekać na samopoczucie(poza sporymi mdłościami w pierwszym trymestrze, dosyć ciężkim przeziębieniem zakończonym antybiotykiem, czy cyklicznymi zgagami) to teraz czuję się tak wstrętnie, że na pewno nie będę tęsknić za tym stanem. Poza tym stałam się tak marudna, że szczerze współczuję mojemu mężowi, bo sama ze sobą nie mogę wytrzymać... Na szczęście te wszystkie "mniej przyjemne" stany i objawy pojawiły się na sam koniec. Obolały, niewyspany, ciężarny człowiek, który siedzi na "tykającej bombie";)- to ja;) I gdyby jeszcze tego wszystkiego było mało, to co rusz słyszę historię od znajomych, znajomych ich znajomych, itd. o skrajnie różnych porodach, o tym co mnie czeka, albo nie czeka, jak to będzie, albo nie będzie...grrr o zgrozo!!! A przecież to mój pierwszy poród i skłamałabym, że nie jestem przerażona i tak naprawdę nie wiem, czego mam się spodziewać. Wiem, że trzeba się nastawiać pozytywnie, nie ja pierwsza nie ostatnia, jakoś to będzie...ale jakoś mnie to nie pociesza i nie niweluje lęku. 
    Ahhh... ponarzekałam sobie trochę i już mi lepiej;) Jak dobrze, że mogę tutaj wprost napisać co czuję i na pewno są kobiety, które czytając to świetnie mnie rozumieją. 
    Mimo wszystko ciąża jest dla mnie naprawdę pięknym stanem i niezapomnianym życiowym okresem(poza tym któż to wie, czy to nie pierwszy i ostatni raz- życie jest nieprzewidywalne), tylko ta końcówka tak się dłuży i mi osobiście przysparza niefajnych dolegliwości...

    Także Nelciu mama jest już w pełni gotowa na Twoje przyjście na świat i czekam na to z niecierpliwością;) Zapraszam Cię już do naszego wspólnego ŚWIATA <3 <3 <3

    A tak na koniec aktualne zdjęcia mojej piłeczki(połowa 38 tygodnia i +10kg) :)







    Patrycja:)