Będąc w ciąży nie raz wyobrażałam sobie jak będzie wyglądało nasze nowe życie z Nelą. Ja- młoda, zadbana mama w nienagannym makijażu i fryzurze, spacerująca w każdej wolnej chwili ze słodko śpiącą w wózku Nelą. Nasz dom miał zaś- może nie lśnić, ale być względnie czysty, a pyszny obiadek codziennie miał witać mojego męża wracającego po pracy do domu. W końcu kilka godzin snu dziecka miało umożliwić realizację powyższego, a nawet pozwolić mi na chwilę relaksu, na bloga, czy na przysłowiowe pomalowanie paznokci ;)

Będzie bez zbędnej paplaniny. Kocham swój dom. Kocham zasiąść wieczorem w fotelu z kubkiem gorącej herbaty. Kocham siedzieć przy stole z moją rodziną i znajomymi- smakować, żartować. W Święta jednak ta moja miłość wzrasta. Zakochuję się na nowo. Blask świec, migające choinkowe lampki, zapach świeżych cytrusów i własnoręcznie upieczonych pierniczków. A obok oni... moja rodzina. I wtedy myślę sobie, że warto czasem zrobić coś ponad swoje siły, ponad zmęczenie i to powszechne"niechcemisię". Wcześniej wstać, zarwać noc, czy latać po sklepach na łeb, na szyję. Żeby piec i dekorować te zakichane pierniczki. I dorwać te wymarzone prezenty, a potem godzinami je pakować i się nad tym rozczulać, żeby i opakowanie sprawiło radość. I zdobić ten dom i kleić te wianki i robić ozdoby. Dla nich. Dla ich radości, uśmiechu, spokoju ducha. Dla tej atmosfery. Dla tego zapachu... prawdziwego domu, prawdziwej rodziny.
Zapraszam Was w ten świąteczny czas do naszego nieidealnego domu. Rozgośćcie się :)


Nie od zawsze były nieodzownym elementem świątecznych przygotowań. Niestety w moim domu rodzinnym nigdy ich nie piekliśmy, zupełnie nie wiem czemu. Jednakże od 4 lat ( odkąd to mam dla kogo je piec) nie wyobrażam sobie bez nich Świąt. Mimo, że nie jestem wielką fanką pierników, to te domowe, robione z sercem są tak smaczne, że niewiele zostaje na same Święta ( nie inaczej sytuacja ma się w tym roku). Nie wiem jaka jest tego tajemnica, ale najlepiej smakują właśnie w okresie oczekiwania na Święta :) 
W tym roku także nie mogło ich zabraknąć mimo, że pieczenie i dekorowanie zajmuje "nieco" czasu, a przy małym, wymagającym bąblu o ten czas ciężko. No ale cóż... tradycja to tradycja :) Poza tym, czyż poza walorem smakowym nie stanowią także waloru wizualnego, jako element świątecznych dekoracji? U mnie pierniczki znajdziecie na stole, na choince, jako element wystroju stołu, a także dekoracji prezentów. Finezyjnie zapakowane w słoik, puszkę, czy nawet zwykły celofan przewiązany wstążeczką są także świetnym pomysłem na świąteczny drobiazg. Osobiście uważam, że jedzeniowy hendmejd w fajnym opakowaniu jest zawsze w cenie, tym bardziej na Święta :)




Składniki:
- 1 kg mąki
- 2 szklanki cukru pudru
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 kostka margaryny ( roztopionej)
- 1- 2 łyżeczki cynamonu
- 3- 4 przyprawy do piernika
- 40 dag miodu
- 2 jajka
- 2 łyżki kakao
- 2 łyżki rozpuszczonej kawy

Łączymy najpierw wszystkie suche składniki (ja dodatkowo przesiewam), potem dodajemy mokre. Wyrabiamy. Jeżeli mamy czas warto wsadzić ciasto na godzinkę do lodówki- ja nie wkładałam, bo tyle czasu nie miałam ;) Następnie dzieląc sobie ciasto na porcję rozwałkowujemy na pożądaną grubość podsypując mąką - nie za cienko, nie za grubo- ok. 3- 4 mm. Pieczemy w temperaturze 175 stopni do 5- 7 minut, aż się zarumienią. 
Pierniczki wychodzą mięciutkie i nie wymagają "odstania". Przechowuję je w szczelnych pojemniczkach.




Smacznych i aromatycznych pierniczków !!!

Patrycja ;)
To jest coś, co sprawia mi największą frajdę w całym tym świątecznym ferworze. Zamykam się wtedy sama w pokoju i totalnie odpływam- jak dla mnie pełen relaks i odprężenie (rzecz jasna błogi stan relaksu przerywany był wczoraj tuleniem, co jakiś czas domagającej się bliskości Nelci). Uwielbiam dostawać prezenty, ale obdarowywanie nimi najbliższych sprawia mi chyba jeszcze większą przyjemność. Dlatego też postanowiłam, że w tym roku zapakuje prezenty w taki sposób, żeby szkoda im było je rozpakowywać. Mam nadzieję, że mi się udało? :)



Dokładnie od 4 lat uwielbiam grudzień, uwielbiam całą tą około świąteczną atmosferę, jak i same Święta. Jeszcze bardziej, niż wcześniej, jeszcze intensywniejszy w przeżyciach to dla mnie czas. Z jakiego powodu? Tego dowiecie się w jednym z kolejnych postów :)