Powstały z potrzeby szybkiego posiłku. Idealnie sprawdzą się na śniadanie, jak i podwieczorek. Z takim samym smakiem zajada się nimi Nela, jak i my. Placuszki są pełną improwizacją i można dowolnie modyfikować przepis. Co najważniejsze są świetną alternatywą na słodką przekąskę albo pełnowartościowy posiłek dla nietolerujących glutenu, nabiału i jaj. Jeżeli jednak nie musicie się o to martwić śmiało możecie zamiast skrobi, czy mąki bezglutenowej użyć tej glutenowej, a nawet sięgnąć po połączenie placuszka z jogurtem, czy twarożkiem. Dodatek świeżych owoców w całości albo w postaci musu też będzie się pysznie komponował. Urozmaicanie pozostawiam Wam, a u nas dzisiaj w najczystszej postaci :)

Rozszerzanie diety to dla nas w dalszym ciągu novum. Tyle smaków i konsystencji jeszcze nieodkrytych. To dopiero przedsmak ciekawej podróży, jednakże pierwsze koty za płoty ( już dawno za nami). Pamiętam jak sama gubiłam się w gąszczu i natłoku informacji, więc mam nadzieję, że ten post będzie pomocny dla chociażby jednej z Was. Niemniej jednak nie zastąpi on konsultacji z lekarzem pediatrą/alergologiem/dietetykiem (niepotrzebne skreślić). Kluczowa powinna być przede wszystkim obserwacja Waszego dziecka i niezawodna intuicja- my MAMY, a przede wszystkim my KOBIETY chyba nieźle potrafimy się nią posługiwać ;)