Pamiętasz swoje dzieciństwo? Te wczesne lata? Wakacje z rodzicami? Zapach smażonej ryby i ciepły piasek pod stopami?

Prawie dwa miesiące temu (tak rzeczywiście, bo oficjalnie nawet wcześniej, ale o tym w innym wpisie) Nela zaczęła swoją przygodę ze żłobkiem. Ten okres dał mi na tyle wiedzy, doświadczenia i możliwości obserwacji, że z perspektywy rodzica jestem w stanie się w tym temacie rzeczowo wypowiedzieć i podzielić moimi wnioskami. Zapewne u wielu rodziców, a szczególnie u mam słowo ŻŁOBEK przyprawia o dreszcze (do niedawna też zaliczałam się do tego grona). Nie wyobrażamy sobie, jak mamy oddać w obce ręce nasze największe Szczęście, a z drugiej strony zastanawiamy się jak to nasze Szczęście sobie poradzi. W związku z tym, że jeszcze do niedawna te dwa aspekty spędzały mi sen z powiek chcę Wam przybliżyć temat żłobka. Opisać jak wyglądały nasze początki, z jakimi emocjami przyszło mi się mierzyć, a czego zupełnie się nie spodziewałam. Poza tym jak żłobek wpłynął/ wpływa na Nelę. Na jednym wpisie na pewno się skończy ;)


Pierwsze urodziny Neli świętowaliśmy prawie 2 miesiące temu. Z lekkim opóźnieniem ale na blogu, który powstał w sumie dzięki pojawieniu się w moim brzuchu Neli nie mogło przecież zabraknąć relacji z tego dnia.