Święta, święta i po świętach...;)

/
0 Comments
Na szczęście Wielkanoc jest mniej wymagająca, aniżeli Święta Bożego Narodzenia- zarówno pod względem przygotowań, dekoracji, prezentów, jedzenia, itd. Tegoroczne Święta- czyt. niedziele spędziliśmy u mojej mamy, która praktycznie zajęła się przygotowaniem całych Świąt, za co serdecznie Jej dziękuję, bo ja naprawdę nie miałabym już na to siły;) Oczywiście cały dzień przy stole z małą przerwą na spacer sprawił, że i tak napięty jak balon brzuch był bliski pęknięcia- do czego na szczęście nie doszło;) Pierwszoplanowe skrzypce grała oczywiście Nela, chociaż jeszcze w brzuszku u mamusi- dostała od babci całą pakę prezentów- jakie to było miłe, na pewno Mała byłaby zachwycona:)) A przyszłe święta będziemy już spędzać w komplecie- nie mogę się doczekać tych chwil z nią, a przede wszystkim kiedy ją w końcu zobaczę i przytulę:))

Bez wielkiego nadęcia, ale chociaż jakiś akcent wielkanocny w swoim domu  też musiałam wprowadzić:)






A co do mnie i mojego samopoczucia....
Od kilku dni przyzwyczajam się do tapczaniku w pokoju mojej córci i tam też spędzam noce- uznaliśmy te rozwiązanie za najlepsze na ten ostatni miesiąc ciąży- po pierwsze ze względów czysto wygodnickich i dotyczących komfortu snu- zaczęłam potrzebować coraz więcej miejsca(ja i mój wielki wałek- poduszka), a mój biedny Mąż zaczął być spychany na boczek łóżka oczywiście bez prawa do kawałka kołdry- średni to komfort dla osoby, która nie może jak ja wylegiwać się bez limitu w łóżku tylko wstaje rano do pracy. Po drugie miewam już problemy ze snem, budzę się kilka razy(czasem, żeby podumać o porodzie i macierzyństwie, a czasem, żeby kilka razy udać się do toalety, ewentualnie bezlitośnie budzi mnie moja nieodłączna towarzyszka zgaga), co nie pozostaje niezauważone przez towarzysza mojego życia, gdyż często towarzyszy temu odgłos wzdychania, sapania, marudzenia "ała ale boli, ała jaką mam zgagę";D Poza tym ostatnio mojemu K. śniło się chyba, że uczestniczy w jakimś filmie akcji i tak wczuł się w rolę, że zarobiłam przez sen porządnego kuksańca w plecy, całe szczęście, że nie był to brzuch bo strzał był naprawdę dość bolesny, więc uznaliśmy, że kolejna kwestia to bezpieczeństwo panny, która pływa u mnie w brzuszku. I mimo, że nie lubię spać bez mojego męża, to zdecydowanie taka opcja jest póki co najlepsza.
A tak poza tym... coraz bardziej czuję ten słodki ciężar jaki noszę, ból żeber i pleców bywa nie do zniesienia, towarzyszą mi także rwy kulszowe i zgaga(praktycznie 24/dobę- budzi mnie nawet w nocy i nad ranem). Wbrew pozorom nie zauważyłam u Nelci jakiejś słabszej aktywności, kopie mnie bez najmniejszego zająknięnia, a najbardziej chyba upodobała sobie wciskanie się pod żebra i skakanie po moim pęcherzu- ooo tak to zdecydowanie jej ulubiona forma aktywności;) 
Poza tym im bliżej rozwiązania tym coraz częściej o tym myślę- trochę z przerażeniem i obawą, ale także z wielką nadzieją i ekscytacją. Chyba z niczym nie można tego porównać...
W związku z tym, że już coraz bliżej końca moja torba do szpitala już zapakowana(jeszcze nie w pełni ale prawie wszystko mam), aaa i nawet wózek czeka już na swoją małą właścicielkę- ale o tym w najbliższych dniach jeszcze na pewno napiszę;)

W ten piękny, słoneczny wtorek nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć Wam samych takich właśnie dni:)) Buziaki:))

Patrycja:)


Podobne posty:

Brak komentarzy:

Co o tym myślisz?