Idealnie nieidealna, ale prawdziwa...

/
8 Comments
Natchniona tym i owym postanowiłam coś napisać. A konkretnie właśnie TO.
Jeżeli jestem zmęczona i mam wszystkiego dosyć- to najzwyczajniej w świecie o tym piszę. Jak Nela budzi się 5 razy w nocy, nie chce spać w dzień, nie daje wytchnienia swoim płaczem, czy marudzeniem- to też o tym piszę. Nawet jak miewamy niezliczone ilości "awarii", a ja nie nadążam zapierać kupy białym jeleniem, to także nie mam problemu o tym napisać. I wcale nie dlatego, żebyście napisały mi, że u Was jest tak samo. Nie dlatego, że czerpię przyjemność z tego, że nie tylko u mnie jest w danym momencie/sprawie beznadziejnie... Tylko dlatego, żebyście napisały mi, że mam się nie przejmować, że to tylko gorszy dzień, że jutro będzie lepiej, a w gruncie rzeczy świat nie jest wcale taki do dupy. Nawet nie wiecie jaką siłę daje mi to, że mogę się tym z Wami podzielić- z innymi bardziej lub mniej doświadczonymi mamami, przyszłymi mamami, ale przede wszystkim po prostu kobietami, których moc zrozumienia jest nie do przecenienia. Nie ma w tym wszystkim odrobiny wyrafinowania, czy perfidii. Nie będę przecież udawać kogoś kim nie jestem i opisywać Wam mojego wyidealizowanego życia, które idealne rzecz jasna nie jest. Jak każdy miewam gorsze dni, ponoszę porażki, ale staram się z nich podnosić, a tym wszystkim z Wami dzielić. Nie powiem...  sama lubię pozytywnych, uśmiechniętych ludzi- to oni właśnie jak nikt inny potrafią naładować energią i dać rozweselający zastrzyk pełen pozytywnych emocji. Mimo wszystko też staram się taka być. No ale przechodząc w dalszym stopień wtajemniczenia(czytaj macierzyństwo) i stając się już totalnie wielofunkcyjną kobietą, która jak pewnie każda z Was niemało ma do ogarnięcia chyba nie byłabym wiarygodna gdybym pisała, że moje dziecko jest absolutnie grzeczne, idealne, maż nosi mnie na rękach, ja jestem piękna, mądra i nie mam żadnych kompleksów, a wychowanie dziecka, dbanie o płomień domowego ogniska i o siebie jednocześnie to istna bułka z masłem. No tego to ja nie znoszę. I nie... nie dlatego, że zazdroszczę, że ja też tak chcę... tylko dlatego, że w to nie wierzę. Dlatego, że to dla mnie maska. No chyba, że to jakiś sposób na kreowanie samego siebie. To ok. Ale ja tutaj bynajmniej nie kreuję swojego życia, tylko pokazuję je takim jakie jest... I taki miał być z założenia ten blog. Prędzej pewnych rzeczy nie napiszę , niż napiszę nieprawdę. Jeżeli więc liczycie na to, że macie do czynienia z kobietą, która ma zawsze nienaganny mejkap, włos, nie nosi wyciągniętych dresów, jej dom wiecznie lśni, nie potrafi przeklnąć, nie miewa gorszych dni, a jej niespełna 4 miesięczne dziecko potrafi już zająć się samo sobą, i w sumie nie robi kup, a już na pewno nie rzadkich.... to chyba jednak nie chcecie się ze mną kumplować :D
A tak serio... dziękuję za każde Wasze odwiedziny, wiadomości, każdy lajk, każdy jeden komentarz- ciepłe słowo, poradę, ale za konstruktywną krytykę także. Za to, że chce Wam się nas czytać i na nas patrzeć :) A ja kocham to, że mam taki swój drugi mały świat.... taką mała odskocznię... i takie grono fajnych kobitek <3












Podobne posty:

8 komentarzy:

  1. Przeczytałam to co napisałaś kilka razy. Z jednej strony się z Tobą zgodzą, ale nie do końca. Faktycznie, można wmawiać (tak jak to robią np. gazety), że macierzyństwo jest kolorowe, że na szpilkach można biegać na spacery nad brzegiem morza pchając wózek z nigdy nieubrudzonym dzieckiem, które nie wie co to płacz. Z drugiej jednak strony jest coś takiego jak postrzeganie otaczającego świata. To jest tak jak z byciem optymistą, lub pesymistą. Podobnie jest ze mną. Nie chcę pisać, że wszystko dookoła jest idealne, ale ja mój świat postrzegam w kolorowych barwach. Jeśli coś się nie udaje, to nie rozpamiętuję tego, tylko idę dalej. Kiedyś już pisałam, że nie rozmyślam tylko działam. Ja nie dążę do ideału, jeśli nie mam czasu powycierać kurzu, to co z tego! Jeśli obiad się sam nie robi, to co z tego! Jeśli Krzysiek marudzi cały dzień, to co z tego! Jutro będzie o dzień starszy i humor będzie lepszy. Napisałaś, że nie kreujesz własnego życia tylko pokazujesz taki jakim jest. Ja kreuję własne życie, codziennie, właśnie po to żeby widzieć je kolorowym nawet jeśli czasami jest szarawo.

    A teraz przesyłam uściski i będę dzwonić żeby wyciągnąć Ciebie na kawę, lub spacer, tak w ramach odmóżdżenia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejjj wkoczyłam jako anonim. Oczywiście nie anonim, a Natalia :)

      Usuń
    2. Podpisuję się pod tym! :)

      Usuń
  2. No właśnie o to mi chodzi. Trochę o takie wmawianie, ubarwianie, i co za tym idzie oszukiwanie siebie i innych.... no bo to raczej mało realne( a już na pewno wygodne i sprawiające satysfakcję) bieganie w szpilkach i miniówce na spacer z wózkiem, i mówienie, że to nic, że właśnie ochlapał mnie samochód, a ja jestem ubraną w nową sukienkę, albo, że najpyszniejszy jest przypalony obiad- nie no sorry takim osobom nie zdarza się przypalić obiadu ;) Więc nie chodzi tu o postrzeganie świata, tylko o takie bezsensowne kreowanie siebie i swojego życia na idealne, a często nie ma to odbicia w rzeczywistości. Ja staram się nie przejmować złym/ gorszym/ nieudanym (chociaż czasem muszę sama ze sobą walczyć o takie myślenie), ale potrafię też mówić głośno o tym, że kurde zupa mi wyszła przesolona no ale co z tego, przecież drugie danie jest całkiem spoko, albo jutro zrobię już lepsze ;) I prostu nie zawsze mam ochotę pisać jak jest cudnie i kolorowo jak akurat nie jest- mi to akurat pomaga. Ale wiem, że jutro wstanę i będzie lepszy dzień :) Mi na przykład facet wjechał wczoraj lekko w dupę, bo jak to ujął "zagapił się".... no ale mimo, że na początku podniósł mi ciśnienie tak, że myślałam, że wykituję, bo w domu czekała płacząca z bólu Nela...to dzisiaj już o tym nie pamiętam :) Ten cały wpis nie miał być o narzekaniu i o tym, ze jestem pesymistką... tylko o tym, że cenię ludzi i sama taka jestem, którzy potrafią powiedzieć czegoś nie wiem, coś nie poszło, ale którzy zarazem w głowie myślą- jutro będzie lepiej :) Dzwoń dzwoń... anonimie ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. I właśnie dlatego tak lubimy Twój blog. Za twoją osobę i autentyczność ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy musi się czasm wygadac, najwazniejsze, zeby byc soba :-)
    Milo tu u Was, bede zagladac.
    Do zobaczenia w Inowroclawiu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak :) Miło nam, zapraszamy częściej :) Do zobaczenia... Ja już nie mogę się doczekać spotkania :) Chociaż trema przed zostawieniem Neli na tyle godzin też mi towarzyszy :)

      Usuń

Co o tym myślisz?