Jeśli coś kochasz puść to wolno....

/
12 Comments
Wpis spontaniczny. I krótki. W końcu nie samym dzieckiem człowiek żyje :)
Spędzam właśnie samotny wieczór. W tle ulubiona muzyka, w ręce kubek herbaty, a w głowie błogi spokój. Nela śpi, a Mąż spędza wieczór na mieście. No właśnie... On na mieście, a ja błogi spokój? Otóż tak i czasem sama nie mogę uwierzyć w to jak ewoluowałam jako kobieta to raz, a dwa ile musiałam przejść, żeby trafić na mężczyznę, który swoją osobą nie sprawia, że wpadam wówczas w panikę i obgryzam paznokcie. Takie wewnętrzne odprężenie uważam za prawdziwy luksus.
Nie byłoby w tym nic dziwnego( w końcu dla zdrowia psychicznego obojga partnerów i dobrej kondycji ogólnej rodziny fajnie jak jest to standardem), gdyby nie to, że nie zawsze tak było. Moje doświadczenia z tego życia przed Mężem nie były w kwestii zazdrości takie jak powinny, więc bardzo cieszę się i doceniam relację jaką z NIM stworzyłam. Tym bardziej, że otwierając furtkę z napisem dom rodzinny, przywołując wspomnienia, bazując na doświadczeniach- stworzenie takiej relacji przez pryzmat właśnie tego mogło się wydawać nierealne.
Nie powiem, że czasem nie włącza mi się marud w stylu: ale czemu tak długo, ale czemu aż tyle wypiłeś, ale czemu coś tam jeszcze innego :D Ale nie towarzyszy nigdy temu uczucie, że coś złego może/mogło się wydarzyć. Zaufanie to piękna rzecz. To świadomość, że ktoś jednym prostym ruchem może Cię skrzywdzić, przy jednoczesnym przekonaniu, że tego nie zrobi. Ale też wielka odpowiedzialność. Dlatego tak bardzo warto o nią dbać. Jak o własne dziecko.
Ktoś kiedyś powiedział: "Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Jeśli wróci jest Twoje, jeśli nie, nigdy Twoje nie było". No i czyż nie jest to piękną puentą tego wpisu? Wszak wracając do lat szaleństw i głupot młodości, czy potrzeba nam było koniecznie wolnej chaty i całej nocy na zrobienie jakiegoś głupstwa? ;) Mi zdecydowanie nie :D



P.S. 1.
A Wy jesteście zazdrosne o swoich partnerów, czy jest Wam to raczej obce? A może macie w domach zazdrośników? :)

P.S. 2,
Żeby nie było, że nie jestem w ogóle zazdrosna. Oczywiście, że jestem ale w rozsądnych ilościach :) W takich, że nie odbiera mi to wewnętrznego spokoju :) I całe szczęście :)

Patrycja ;)


Podobne posty:

12 komentarzy:

  1. Wiem o czym piszesz... To jest na prawdę ważne w związku, zaufanie.. Jak byłam jeszcze w ciąży TT wręcz za moją namową pojechał na wieczór panieński (tak, tak, panieński :D) swojej przyjaciółki za moją namową, bo wiedziałam że na wesele nie dotrzemy... ;) mogę powiedzieć że mamy do siebie stuprocentowe zaufanie i to jest piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jedna z najważniejszych rzeczy i super, że u Was też jest fundamentalnym i mocnym elementem :) Ale mimo wszystko w powyższej sytuacji byłabym trochę zazdrosna
      :D Nie powiem, że nie ;p

      Usuń
  2. Minimum zazdrości , maximum zaufania :D to jest to czego staram się trzymać.
    Troszkę zazdrości musi być to też scala związek, gdybyśmy nie były zazdrosne - ale tak "zdrowo" zazdrosne, czy związek byłby "sensowny"????
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że nie ! W końcu jeżeli nie okazujesz jakiegoś zainteresowania( na przykład poprzez chociaż minimalną , zdrową zazdrość) to chyba nie do końca Ci zależy. Także tak jak pisałam- zaufanie to podstawa, ale drobna zdrowa zazdrość tez jest :)

      Usuń
  3. Fajny wpis :) Taki... życiowy. Znam tą wersję wydarzeń, ale niestety z drugiej strony. Było bardzo, bardzo męczące. Ogromnie się cieszę, że zazdrość mojego męża zminimalizowała się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to super, że wyhamował :) Ja znam z autopsji z dwóch stron... ale cieszę się, że teraz jest tak jak powinno :)

      Usuń
  4. Mój mąż też czasem spędza wieczory i noce poza domem pracuje w korporacji . W takich dużych firmach ciągle są jakieś wyjazdy,szkolenia lub kolacje z przedstawicielami firm( w środę taką miał) . Czasem wyjedzie na imprezę integracyjną np do Karpacza czy Szklarskiej Poręby na 3dni . Znam jego kolegów z pracy więc się nie martwię. Smutno mi tylko bo ja ciągle siedzę w domu z małym i tylko tego mu zazdroszę:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... praca w korporacji zobowiązuje- znam to, ale z drugiej strony. To ja wyjeżdżałam. Nie martwisz się, bo na pewno nie masz ku temu powodów. No i warto znać towarzystwo naszego partnera/ partnerki, bo czasem zupełnie niepotrzebnie może nam się urodzić w głowie jakieś głupie podejrzenie (często z niewiedzy) ;) To życzę, żeby jak najmniej było tych wyjazdów i jak najwięcej męża w domu :)

      Usuń
  5. Ja kocham i jestem zazdrosna, ale na szczęście wszystko zbilansowane, zwłaszcza, że żyjemy na dwa kraje. Zaufanie w taki wypadku to podstawa.
    alexanderkowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i o ten balans i złoty środek właśnie chodzi :) Bez zazdrości nie ma miłości, chodzi tylko o zdrowe granice :) Podziwiałam zawsze związki na odległość, bo to mega trudne. Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Trudno mi się wypowiedzieć, ale myślę,że prywatność w związku też jest istotna.
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że prywatność w związku jest ważna :) Ale nie wydaje mi się, abym tym wpisem odarła z niej mój związek :)

      Usuń

Co o tym myślisz?